Autor: Karin Smirnoff
Wydawnictwo: Poznańskie
Cykl: Saga rodziny Kippów
Tom: 1
Ilość stron: 350
Rok wydania: 2022
Rzadko ostatnio sięgałam po literaturę skandynawską, więc postanowiłam zapoznać się z twórczością autorki, o której sporo dobrego słyszałam. Nie wiedziałam jednak, że książka ma tak nietypową formę, o której wspomnę w recenzji. To jednak nie zniechęciło mnie do czytania, a wręcz przeciwnie, bo takiej książki jeszcze nie miałam okazji czytać.
Janakippo wraca po latach do rodzinnej wsi, aby pomóc swojemu bratu, który ma problemy z alkoholem. Powrót do domu sprawia, że odżywają mroczne i przerażające wspomnienia z dzieciństwa, które naznaczone są nie tylko przemocą. Kobieta przypomina sobie swoją przeszłość, kawałek po kawałku poznaje niewyjaśnione sprawy sprzed lat. Dość szybko wikła się w romans, znajduje pracę i stara się zrozumieć kim tak naprawdę są otaczający ją ludzie i czy pomogą jej odpowiedzieć na pytania, które nosi w sobie od lat...
Jak już wspomniałam, nie czytałam jeszcze książki o tak nietypowej formie zapisu. Jest to powieść, w której nie ma znaków interpunkcyjnych (oprócz kropek na końcu zdania), nie ma dialogów, znaków zapytania, nawet nazwy własne są z małej litery. Na początku wydawało mi się, że książka będzie przez to trudniejsza w odbiorze, że trudniej będzie mi się ją czytało. I przez pierwsze strony rzeczywiście było trochę "dziwnie", ale ku mojemu zaskoczeniu dość szybko się do tego przyzwyczaiłam. Automatycznie wstawiałam sobie w myśli przecinki, przestałam zwracać uwagę na formę zapisu i skoncentrowałam się już tylko na treści. A jest to treść przerażająca, poruszająca i skłaniająca do refleksji. To powieść o Janiekippo i jej bracie bliźniaku. O ich dzieciństwie naznaczonym cierpieniem, bólem i strachem, o zmierzeniu się ze swoją przeszłością. Autorka porusza tutaj bardzo trudne tematy, takie jak molestowanie, przemoc, alkohol, śmierć. Wszystko to było lub jest codziennością bohaterów, którym trauma nie jest obca. Fabuła rozgrywa się niespiesznie, czuć mroczny klimat i można niemal wyczuć emocje bohaterów, ich bezradność i próbę zrozumienia przeszłości.
Bohaterowie tej powieści nie są wylewni w słowach, ale ich opowieść jest bardzo emocjonalna. Czasem nie potrzeba wielu słów, aby dobrze przedstawić jakąś historię, autorce się to udało. Karin Smirnoff snuje swoją opowieść o bohaterach, którzy muszą zmierzyć się z przeszłością i swoimi traumami. Spotkało ich wiele zła, wiele wydarzeń szokuje i przeraża. To co ich spotkało ma wpływ na ich obecne życie. Janakippo wyparła z pamięci niektóre wspomnienia, ale po powrocie do rodzinnego domu szybko do niej wracają. Poznajemy dzieciństwo bohaterów i ich obecne życie, ich codzienność. Pojawia się intrygujący wątek z Marią, o której nikt nie potrafi zapomnieć nawet po jej śmierci. Janakippo próbuje się dowiedzieć o niej więcej, ale ma wrażenie, że nikt nie jest do końca szczery. To słowo przeciwko słowu. W jej rodzinnej wsi wszyscy się znają, niczego nie da się ukryć, a jednak nie każdy chce poruszać ten temat. Kobieta znajduje pracę jako opiekun domowy nad osobami starszymi. Wikła się w romans z Johnem, który stopniowo odkrywa przed nią karty bezlitosnej przeszłości. Muszę przyznać, że choć jest to historia smutna i poruszająca to potrafi wciągnąć czytelnika. Jest się ciekawym kolejnych tajemnic mieszkańców małej wioski i życia Janakippo. I dlatego też chętnie przeczytam kolejne części, żeby poznać dalsze losy bliźniaków.
Tak jak już napisałam, jest to specyficzna książka. Styl pisania autorki do lekkich nie należy, ale jest jak najbardziej zrozumiały i można do niego szybko przywyknąć. Jedynie na początku czułam lekkie zakłopotanie, ale szybko minęło. Taka nietypowa forma jeszcze bardziej oddaje ten surowy i skandynawski klimat. Narracja jest pierwszoosobowa, poznajemy tę historię z perspektywy Janakippo.
"Pojechałam do brata na południe" to książka, która wyróżnia się nie tylko swoją nietypową formą zapisu, ale również treścią. Brak interpunkcji i dialogów niech jednak nie zniechęca Was do poznania tej głębokiej i poruszającej historii. Autorka porusza trudne tematy, które wzbudzają emocje. To trudna, smutna, ale i wciągająca powieść. Zdecydowanie nie jest to książka dla każdego, ale jeśli lubicie prozę skandynawską i niespieszne historie to uważam, że warto dać jej szansę.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu Poznańskiemu.
Myślę, że brak interpunkcji byłby dla mnie dużym utrudnieniem, jeśli chodzi o czytanie. Natomiast z uwagi na podjętą tematykę, mam ochotę poznać tę historię.
OdpowiedzUsuńTeż myślałam, że będzie to utrudnienie, ale szybko można przywyknąć. ;)
UsuńWiele słyszałam o tej serii, ale raczej nie mam jej w planach.
OdpowiedzUsuńRozumiem. ;)
UsuńJestem bardzo zaciekawiona tą książką 😊
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem warto dać jej szansę. ;)
UsuńChyba nie dla mnie :) kiedyś próbowałam przeczytać powieść Doroty Masłowskiej i niestety poddałam się :)
OdpowiedzUsuńRozumiem i nie namawiam. ;)
UsuńCzytałam. Moim zdaniem sztos.
OdpowiedzUsuńZdecydowanie wyróżnia się na tle innych. ;)
UsuńMiałam przyjemność z jedną taką książką i niestety nie jest to forma dla mnie. Wolę tradycyjny zapis
OdpowiedzUsuńRozumiem. Nie każdy lubi takie książki. ;)
UsuńMyślałam że to będzie jakaś obyczajówka, a tu proszę- coś na kształt thrillera psychologicznego :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ciężko mi sklasyfikować tę książkę do jednego gatunku, ale fabuła raczej nie zmierza w kierunku thrillera. To literatura piękna, w której jest też może trochę dramatu. ;)
Usuńmuszę w końcu sięgnąć po jakąś książkę z tej serii
OdpowiedzUsuńWarto. ;)
UsuńMyślę, że ta książka faktycznie ma coś w sobie. Jednak przynajmniej jak na razie nie jest to coś dla mnie - aktualnie potrzebuję czegoś lżejszego i w zupełne innym klimacie.
OdpowiedzUsuńZdecydowanie ma coś w sobie. To chłodna i gorzka opowieść, w której nie brakuje ciężkiego klimatu.
Usuń