sobota, 31 sierpnia 2019

Cztery pory śmierci - Olga Warykowska

Cztery pory śmierci - Olga Warykowska
Tytuł: Cztery pory śmierci

Autor: Olga Warykowska

Wydawnictwo: Novae Res

Jak to często bywa, skusiłam się na tę książkę ze względu na jej opis. Nie jest długa, bo ma niecałe 200 stron, więc to idealna lektura na chwilowy relaks. "Cztery pory śmierci" to kryminał kulinarno-muzyczny, więc moja ciekawość była jeszcze większa. Do tej pory nie czytałam takiej książki, więc nie wiedziałam czego mogę się spodziewać.

W Filharmonii Wrocławskiej podczas koncertu "Czterech Pór Roku" Vivaldiego główny skrzypek pada martwy na ziemię. Rozpoczyna się śledztwo, w wyniku którego policja aresztuje niewinną osobę. Wtedy właśnie nieśmiały i otyły flecista Amadeusz Wagner postanawia na własną rękę odnaleźć mordercę. Wkroczy w mroczny świat intryg, w którym z przerażeniem zacznie odkrywać nowe fakty. Czy uda mu się rozwikłać tajemnicę morderstwa?

Muszę przyznać, że kompletnie nie wiedziałam czego mogę się spodziewać po tej pozycji. O autorce wcześniej nie słyszałam, o książce przeczytałam kilka recenzji, które podsyciły moją ciekawość. Już od pierwszych stron dałam się porwać tej historii, byłam mile zaskoczona z jaką lekkością czyta się tę książkę. Fabuła opiera się głównie na morderstwie, ale nie tylko, bo możemy tutaj przeczytać też o artystach i ich dziwactwach, o problemach, z którymi mierzy się główny bohater, a które wynikają z jego wyglądu. Dodatkowo autorka wplotła w fabułę trochę humoru, co bardzo mi się tutaj spodobało. Z zainteresowaniem czytałam o śledztwie prowadzonym przez Amadeusza, kibicowałam mu i z chęcią obserwowałam jego przemianę z nieśmiałego flecisty w bardziej pewnego siebie mężczyznę. Sama zagadka kryminalna może i nie jest jakoś bardzo wymyślna, ale jednak autorce udało się mnie zaskoczyć, nie spodziewałam się takiego rozwiązania. Może niektórzy uznaliby, że jest tutaj trochę sytuacji, które wydają się mało prawdopodobne, ale według mnie taki jest właśnie urok tej książki, bo to nie jest typowy kryminał. Tutaj wkraczamy w świat muzyki i artystów, w którym popełniono przestępstwo, ale dodatkowo jest też humor. Główny bohater nie kryje się z tym, że uwielbia jeść, więc może lepiej nie czytać tej książki z pustym żołądkiem. Wielokrotnie można przeczytać o różnych potrawach, aż chciałoby się ich wszystkich spróbować. Tempo akcji jest umiarkowane, Amadeusz prowadzi swoje śledztwo, ale w międzyczasie poznamy też trochę jego życie. Po skończeniu książki żałuję, że nie jest ona dłuższa, ale mam nadzieję, że powstanie kolejna część opowiadająca o Amadeuszu. To taka lekka powieść, z którą przyjemnie spędza się czas, właśnie takiej książki teraz potrzebowałam.

Główny bohater Amadeusz Wagner to otyły i bardzo nieśmiały flecista, który nigdy się nie wychyla, żyje sobie w cieniu innych i cierpliwie znosi różne uwagi na temat swojego wyglądu. W wielu sytuacjach było mi go szkoda, bo spotykał często nietolerancyjnych ludzi, który wprost kpili z jego wagi. Mimo tego jednak Amadeusz to tak pozytywna postać, że nie da się go nie polubić. Jest szczery, życzliwy i pomocny, uwielbia jeść i często myśli za pomocą swojego żołądka, który często daje mu o sobie znać. Gdy postanawia poprowadzić swoje małe dochodzenie zauważa, że sprawia mu to przyjemność, że ta cała sytuacja go zmienia. Na uwagę zasługuje też jego relacja z matką i chociaż poznajemy ją tylko z rozmów telefonicznych to chce się czytać o niej więcej. Ta kobieta zawsze pamięta o tym, żeby sprawdzić czy syn zjadł pożywny posiłek, czasem przesadzała, ale mnie jej nadopiekuńczość w tym przypadku bawiła. Poznacie tu jeszcze innych artystów z orkiestry, którzy wcale nie są święci. Jednak najbardziej dziwną postacią jak dla mnie był dyrektor, ale nie będę o nim pisać, żeby przez przypadek nie zdradzić zbyt dużo. Moją największą sympatię zdobył Amadeusz i z chęcią przeczytałabym kolejną książkę z jego udziałem.

Wspomniałam już o tym na początku, że bardzo dobrze czytało mi się te książkę, bo napisana jest w tak lekkim stylu. Nie znajdziecie tutaj zbyt wielu opisów, mi pióro autorki się spodobało. Czasem dobrze jest przeczytać taką lekką książkę, która też potrafi zaskoczyć finałem. Narracja jest trzecioosobowa, rozdziały nie są długie, tak jak i zresztą cała książka.

"Cztery pory śmierci" to kulinarno-muzyczny kryminał z dodatkiem humoru. To lekka książka, która potrafi wciągnąć i zaskoczyć w kulminacyjnym momencie. Nieporadny główny bohater da się lubić, z zainteresowaniem czyta się o jego losach i prowadzonym śledztwie. Z chęcią przeczytałabym o nim więcej. Jeśli macie ochotę na lekką książkę, która umili Wam czas to ta może być dobrym wyborem.

"Krzyżczak grał swoją solówkę, ale coraz bardziej zwalniał, aż w końcu przestał grać i popatrzył na zaskoczoną publiczność. Westchnął głęboko.
- Nienawidzę Vivaldiego.
I padł nieżywy na scenę."

Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu:

wtorek, 27 sierpnia 2019

Bękarty z Pizzofalcone - Maurizio De Giovanni

Bękarty z Pizzofalcone - Maurizio De Giovanni
Tytuł: Bękarty z Pizzofalcone

Autor: Maurizio De Giovanni

Wydawnictwo: Muza

Cykl: Bękarty z Pizzofalcone

Tom: 2

Po udanej pierwszej części cyklu z chęcią sięgnęłam po tom drugi. Byłam ciekawa czy ten będzie równie ciekawy i wciągający, czy czymś mnie zaskoczy i jak dalej potoczą się losy głównego bohatera. Czy książka spełniła moje oczekiwania? Czy utrzymała poziom?

Lojacono zostaje przeniesiony na komisariat w Pizzofalcone, który ostatnimi czasy nie cieszy się dobrą sławą. Wydalono z niego czterech detektywów, którzy mieli związek ze sprawą narkotykową, a na ich miejsce zostają przydzieleni policjanci z innych placówek, których szefostwo chciało się pozbyć. Teraz wszyscy mówią o nich "bękarty z Pizzofalcone" i to od nich zależy przyszłość komisariatu. Niespodziewanie zostaje zamordowana żona notariusza, a pierwszym podejrzanym jest jej mąż, który nie ukrywa, że ma kochankę. Sprawa jest trudna i to właśnie ekipa z Pizzofalcone będzie prowadzić śledztwo. Czy poradzą sobie z tym zadaniem i ocalą komisariat?

Kolejna część cyklu spełniła moje oczekiwania, też mnie wciągnęła i zaintrygowała. Ten tom trochę różni się od poprzedniego i da się to wyczuć. Poznajemy wielu nowych bohaterów, bo kiedy Lojacono zostaje przeniesiony, poznaje tam swoją nową ekipę, która nie bez powodu pojawiła się w tym miejscu. To często policjanci, którzy narazili się czymś swoim poprzednim szefom, a ci z chęcią się ich pozbyli. Mają niełatwe zadanie, bo zabójstwo żony notariusza nie jest oczywiste. Możemy obserwować prowadzone przez nich śledztwo, które jest ciekawe, ale mi czegoś tutaj zabrakło. Chyba właśnie takich bardziej szczegółowych dowodów, bardziej drobiazgowego dochodzenia, ale z drugiej strony zdaję sobie sprawę z tego, że taki był zamysł autora, aby nie było łatwo rozwiązać zagadki. To jednak nie sprawia, że jest nudno i przewidywalnie, autor potrafi zaskoczyć i nie udało mi się odgadnąć wszystkiego. Maurizio de Giovanni stworzył wielowątkową fabułę. Oczywiście głównym wątkiem jak się domyślacie jest zabójstwo i prowadzone śledztwo, ale są jeszcze te mniejsze, które też bardzo mi się spodobały. Autor każdemu z bohaterów wykreował inną, ciekawą historię, dzięki temu nie są płytkimi postaciami. Możemy o każdym z policjantów trochę się dowiedzieć i choć czasem miałam wrażenie, że to trochę dziwne, że każdy z nich ma dość skomplikowaną sytuację to z zainteresowaniem o nich czytałam. Następnym wątkiem jest ten dotyczący młodej kobiety, która obserwowana jest przez swoją wścibską sąsiadkę. Nie zdradzę co się za tym kryje, bo mogłabym napisać zbyt wiele. Jest jeszcze kolejny o często popełnianych samobójstwach i chociaż pojawia się rzadko to jednak jego wyjaśnienie mocno mnie zaskoczyło, tego na pewno bym się nie domyśliła. Jak widzicie, autor wzbogaca swoją fabułę dodatkowymi wątkami, dzięki czemu jest jeszcze ciekawiej. Akcja nie jest tutaj bardzo dynamiczna, nie ma dużego napięcia, ale książka i tak mi się podobała. Sama już nie wiedziałam kto mógłby być zabójcą, autorowi udało się mnie zmylić. Moim zdaniem druga część cyklu jest warta poznania, ja jestem bardzo ciekawa jak potoczą się losy bohaterów i czekam na kolejny tom.

O głównym bohaterze Lojacono opowiadałam więcej przy recenzji pierwszej części, teraz więc dodam tylko kilka zdań. W tej książce zostaje przydzielony do innego komisariatu i zależy mu na tym, aby to miejsce miało w końcu dobrą opinię. Prowadzi śledztwo ze swoją nową ekipą, ale jego towarzyszem zostaje Aragona - policjant z polecenia, ma wujka prefekta. To taki bohater, z którego inni trochę się śmieją, to przesadnie opalony i jeżdżący jak wariat mężczyzna, który naoglądał się za dużo seriali i próbuje naśladować policjantów z telewizji. Taki duet jest raczej nietypowy, więc czy uda im się ze sobą zgrać? Tak jak już wspomniałam, o innych bohaterach też sporo się dowiadujemy, o każdym autor opowiada, ich historie też wciągają. Pojawia się też piękna prokurator Piras znana z poprzedniego tomu, poznamy też trochę bardziej córkę Lojacono, z którą przez wiele lat nie miał kontaktu. Wszyscy ci bohaterowie i wszystkie wątki tworzą ciekawą całość, polubiłam ten cykl i chcę więcej.

Podobnie jak było w poprzedniej części tak i tutaj autor dodał rozdziały, w których mamy okazję poznać pobocznych bohaterów z innej perspektywy. Są rozdziały, w których wypowiada się zabójca, są takie, w których pojawia się notariusz i jego kochanka i są inne, które opowiadają o samotnej kobiecie. To sprawia, że jest bardziej tajemniczo, bo oprócz śledztwa możemy też przeczytać o innych wątkach i o samym zabójcy. W tych dodatkowych rozdziałach pojawia się często narracja pierwszoosobowa, ale głównie w książce dominuje trzecioosobowa. Styl pisania autora przypadł mi do gustu, jest lekki, dzięki czemu dobrze czyta się tę pozycję.

"Bękarty z Pizzofalcone" to udana kontynuacja cyklu, która wciąga, intryguje i czasem też zaskakuje. Wprowadzenie nowych bohaterów i ich historii okazało się dobrym pomysłem, chciałabym przeczytać o nich więcej i liczę na to, że pojawi się kolejna część. Jest tajemniczo i ciekawie, są poboczne wątki, które są fajnym uzupełnieniem fabuły. Wszystko to sprawiło, że miło spędziłam czas z tą książką i cieszę się, że mogłam poznać ten cykl.

"Powiedziałbym im, że cała wina jest po stronie miłości. Że kto staje na drodze miłości, wiele ryzykuje. Bo miłość jest mocna i kiedy płynie ku morzu, nie zważa na przeszkody. Porywa wszystko i obala, rozbija na drzazgi, unosząc ze sobą."

Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu:




wtorek, 20 sierpnia 2019

Prędkość ucieczki - Remigiusz Mróz

Prędkość ucieczki - Remigiusz Mróz
Tytuł: Prędkość ucieczki

Autor: Remigiusz Mróz

Wydawnictwo: Czwarta Strona

Cykl: Parabellum

Tom: 1

W końcu nadszedł czas, w którym i ja sięgnęłam po twórczość Remigiusza Mroza. Sporo się słyszy o książkach autora i byłam bardzo ciekawa czy i mi się one spodobają. Kiedy wydawnictwo Czwarta Strona wznowiło cykl 'Parabellum' to wiedziałam od razu, że chcę poznać tę serię, chcę sprawdzić czy tematyka wojenna przypadnie mi do gustu.

Sierpień 1939 roku. Zbliża się wojna, zmienia się znany wszystkim świat. Pośród tych wszystkich wydarzeń jest sierżant Bronek Zaniewski, który zmierzy się z wrogiem na froncie. Jego młodszy brat Staszek wraz ze swoją narzeczoną, która jest Żydówką, ucieka z miasta, by znaleźć gdzieś schronienie. Pojawia się również oficer Wehrmachtu Christian Leitner, który również jest ciekawą postacią. W tej książce nie tylko wojna odgrywa ważną rolę, ale równie ważną odgrywają bohaterowie i ich niepewny los. Czy uda im się przetrwać? Co ich spotka w tym trudnym czasie?

Nie czytałam jak dotąd zbyt wielu książek o tematyce wojennej, ale po przeczytaniu tej pozycji wiem, że chcę poznać więcej podobnych historii. Na początku trochę się obawiałam tego, że książka może przytłaczać, że może niekoniecznie jest dla mnie, ale pozytywnie się zaskoczyłam, bo to naprawdę dobra i wciągająca powieść. Zaczyna się spokojnie, bo najpierw dokładnie poznajemy głównych bohaterów, ale gdy zaczyna się wojna akcja przyspiesza i sporo się dzieje. Historia bohaterów została podzielona, są rozdziały opisujące losy Bronka, inne opowiadają o Staszku i Marii, a kolejne o Christanie Leitnerze, dzięki czemu możemy też spojrzeć na wojnę z perspektywy oficera Wehrmachtu. Każdy rozdział zaczyna się krótkim wstępem, z którego dowiadujemy się o miejscu i czasie rozgrywanej opowieści. Nie umiem powiedzieć czyje losy były dla mnie ciekawsze, bo tak naprawdę wciągnęłam się w losy każdego z bohaterów. Każdy z nich odgrywał tu inną rolę, każdy w inny sposób przeżywał wojnę, ale wszyscy musieli mierzyć się z wieloma przeszkodami. Nie zabraknie tutaj wzruszeń, bólu, cierpienia, ale znajdzie się również miejsce na nadzieję i miłość. Fabuła wzbudziła we mnie sporo emocji, dzieje się tak wiele, że często bałam się o bohaterów, ale też denerwowałam, gdy czytałam fragmenty o bestialstwie Niemców. Znajdziecie w tej książce również ciekawe zwroty akcji, pojawi się też napięcie, nie ma miejsca na nudę. Tematyka wojenna nie przytłacza, tak naprawdę najważniejsi tutaj są bohaterowie, którym będziemy towarzyszyć w tak trudnym dla nich momencie i będziemy razem z nimi wszystko mocno przeżywać.

Podoba mi się kreacja bohaterów, tutaj każdy ma do odegrania ważną rolę. Bronek Zaniewski wraz ze swoją kompanią walczy niedaleko granicy z Rumunią. Niestety z całej ich grupy pozostaje tylko czterech żołnierzy - Bronek, Chwieduszko, Kiljan i kapitan Obelt. Chcieliby wrócić do polskiej armii, ale po drodze spotka ich wiele ciężkich i trudnych chwil, nie raz spotkają się z okrucieństwem wroga. Bronek jest oddanym żołnierzem, który chce walczyć o swój kraj, ale nie wie jeszcze, co go może spotkać. Staszek Zaniewski zdaje sobie sprawę z niebezpieczeństw, jakie czekają na niego i jego narzeczoną, która jest Żydówką. Oboje postanawiają uciec, ale nie uciekają tam gdzie wszyscy, oni chcą udać się na zachód, gdzie są ich wrogowie. Sprawy nie ułatwia fakt, że towarzyszy im przestępca Holzer, któremu nie można ufać. Czy ich podróż może zakończyć się szczęśliwie? Polubiłam ich, chociaż Staszek czasem wydawał mi się trochę zbyt naiwny, brakowało mu silniejszego charakteru. W ich związku to Maria zachowywała zimną krew, to głównie ona wszystko załatwiała. Ich losy też mocno mnie wciągnęły, nie spodziewałam się takich wydarzeń. Christian Leitner to oficer Wehrmachtu, który ślepo wierzy w to, że Hitler chce zjednoczyć Europę, naiwnie wierzy w jego teorie. Mimo tego jednak nie traci rozsądku i chociaż jest surowy to jednak nie jest pozbawiony uczuć i wie co to honor i sprawiedliwość. O tym bohaterze nie będę zbyt dużo pisać, aby nie zdradzić za wiele. Myślę, że lepiej jak sami poznacie jego losy. Każdy z bohaterów coś wnosi do fabuły, o każdym czytałam z zainteresowaniem, często autor zaskakiwał mnie różnymi nieoczekiwanymi sytuacjami, które wzbudzały najróżniejsze emocje.

Polubiłam styl pisania Remigiusza Mroza. Pomimo trudnej tematyki jest lekki i całkowicie zrozumiały. Na początku książki znajduje się ramka, w której są opisane stopnie wojskowe w Wehrmachcie i SS, a także ich polski odpowiednik, co pomaga lepiej zrozumieć kto jest jakiej rangi. W pierwszych rozdziałach autor dość szczegółowo przedstawia nam bohaterów i ich dotychczasowe życie, ale później tempo akcji przyspiesza. Dla mnie było to plusem, lubię dobrze poznać bohaterów, gdy chcę poznać całą serię, można dzięki temu bardziej się z nimi zżyć. Jeśli chodzi o narrację jest trzecioosobowa.

"Prędkość ucieczki" to naprawdę ciekawa książka, która jest dobrym wstępem do całej serii. To opowieść nie tylko o wojnie, ale także o cierpieniu, miłości, o bohaterstwie i okrucieństwie. Nie nudziłam się przy tej powieści, tutaj dzieje się naprawdę dużo, często pojawiają się sytuacje, których nie da się przewidzieć. Tematyka wojenna nie jest łatwa, ale dobrze czyta się tę książkę. Zakończenie również wywołuje sporo emocji i jestem bardzo ciekawa kolejnej części, w której poznam dalsze losy bohaterów.

"Wszyscy w Piątej Kompanii zdawało sobie sprawę z tego, że wojna może wybuchnąć w każdej chwili. I że świat, który znają, w okamgnieniu zmieni się bezpowrotnie."

''Mimo to czuł, że z otchłani, w której się znalazł, nie ma już ucieczki. Choćby poruszał się z prędkością światła.''

Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu:





środa, 14 sierpnia 2019

Wodnik - Karol Gmyrek

Wodnik - Karol Gmyrek
Tytuł: Wodnik

Autor: Karol Gmyrek

Wydawnictwo: Triglav

Kiedy dostałam wiadomość z propozycją zrecenzowania tej książki to nie zastanawiałam się długo. Przeczytałam najpierw kilka recenzji, które utwierdziły mnie w tym, że warto sięgnąć po tę książeczkę i byłam naprawdę ciekawa czy mi również przypadnie do gustu. Lubię książki dla dzieci i miałam nadzieję, że ta pozycja też mi się spodoba.

Tytułowy Wodnik to chłopiec, który lubi przebywać w rzekach i jeziorach. Pewnego dnia spotyka psa Szczerbatka, dzięki któremu trafia do pobliskiej osady. Rodzina Miłoszów postanawia zaopiekować się Wodnikiem, który zaprzyjaźnia się z ich małym synkiem Kaziem. Od tej chwili trójka przyjaciół przeżywa wspólnie wiele przygód, niektóre są radosne, ale są i te niebezpieczne. Co z tego wyniknie?

Wspomnę już na samym początku o tym, że historia Wodnika i jego przyjaciół została napisana w klimacie słowiańskim. Znajdziecie tutaj ciekawe opowieści, wierzenia, a także różne stworzenia, takie jak domowiki, Licho, Popiołki, Babę Jagę. Już od pierwszych stron razem z Wodnikiem przeżywamy różne przygody. Najpierw myślałam, że każdy rozdział opowiada o różnych wydarzeniach, które nie mają ze sobą żadnego związku, ale na końcu okazało się, że one wszystkie tworzą jednak całość. Spodobało mi się to w jaki sposób autor wplata do tej historii różne stworzenia czy stare wierzenia, np. opowieść o bogu Perunie. Trójka przyjaciół oprócz odkrywania nowych rzeczy będzie musiała się również zmierzyć z przykrymi wydarzeniami. Wodnik wybierze się również na zorganizowany wiec, na którym zbierani będą wojownicy. W jakim celu? Czy coś zagraża osadzie i mieszkańcom? Cała ta opowieść była dla mnie ciekawa, ale i tak najciekawsze jest zakończenie. Jest trochę smutne, ale dzięki niemu wiadomo, że będzie kolejna część, że na trójkę przyjaciół czekają jeszcze inne ciekawe przygody.

W książce mamy 10 rozdziałów i 66 strony, nie jest długa i naprawdę szybko się ją czyta. Każdy rozdział zaczyna się czarno-białym rysunkiem, trochę ich w tej książce znajdziecie, ale są też obrazki kolorowe. Czcionka jest duża, a przy rozpoczęciu nowego rozdziału jest zmieniona i jeszcze większa, co można traktować jako taki wstęp. Muszę przyznać, że dawno już nie czytałam książki w takim formacie, czyli A4. Może nie każdemu takie wydanie przypadnie do gustu, ale ja nie miałam z tym problemu, dla mnie liczy się głównie treść. Autor posługuje się przystępnym językiem, który będzie zrozumiały dla dzieci. Jest kilka starodawnych słów i tutaj zabrakło mi przypisów lub małego słowniczka, żeby dzieci mogły dowiedzieć się co dana nazwa oznacza. Nie ma ich jednak dużo, młodsi czytelnicy na pewno zrozumieją treść tej książki.

"Wodnik" to książka dla dzieci, w której wyczuwalny jest słowiański klimat. To opowieść nie tylko o ciekawych przygodach bohaterów, ale także o przyjaźni, wzajemnej pomocy, życzliwości i pokonywaniu trudności. Styl pisania autora jest lekki i dzieci nie powinny mieć problemu ze zrozumieniem fabuły. Młodsi czytelnicy poznają różne słowiańskie istoty i wierzenia, co bardzo mi się tutaj spodobało. Jestem ciekawa kolejnej części, bo ta skończyła się w takim momencie, że chce się wiedzieć co będzie dalej.

"Gdy zbliża się burza, i będziecie mieć trochę szczęścia, zobaczycie potwornego gada, który przemyka między roślinami, czasem skryje się za jakimś głazem lub wskoczy do wody. Za nim podążają w niebie rozgniewani małżonkowie, ale ich zobaczyć bardzo trudno."

Za możliwość przeczytania książki dziękuję autorowi.

czwartek, 8 sierpnia 2019

Nie ma światła w ciemności - Claire Contreras

Nie ma światła w ciemności - Claire Contreras
Tytuł: Nie ma światła w ciemności

Autor: Claire Contreras

Wydawnictwo: Kobiece

Cykl: Darkness

Tom:

"Nie ma światła w ciemności" to kolejna książka, która zaciekawiła mnie swoim opisem. Wiedziałam, że fabuła będzie o miłości, ale także o dramatycznych wydarzeniach i tajemnicach. Czy warto po nią sięgnąć? Czy czymś potrafi zaskoczyć?

Blake wychowała się w rodzinie zastępczej, po tym jak jej rodzice zginęli w tragicznych i tajemniczych okolicznościach. Teraz, gdy jest już dorosła nadal pamięta o tych strasznych wydarzeniach, żyje w ciągłym strachu i jak się okazuje nie bez powodu. Poznanie prawdy wiąże się z dużym niebezpieczeństwem, zagrożona jest jest nie tylko ona, ale również osoby, które kocha. Jakie tajemnice wyjdą na jaw? Czy miłość zwycięży nad dręczącymi ją koszmarami?

Już na samym początku książki można wyczuć niepokojącą atmosferę. W prologu mają miejsce straszne wydarzenia, które już na zawsze zmieniają życie głównej bohaterki. Myślałam, że książka okaże się zwykłym romansem, w którym będą jakieś tajemnice do odkrycia, ale okazało się, że jest trochę inaczej. Owszem, jest tutaj wątek dotyczący miłości, ale równie ważny jest też ten dotyczący przeszłości i tragicznych wydarzeń, które kiedyś się wydarzyły. Myślę, że można zaklasyfikować go jako wątek kryminalny, bo dzieje się w nim sporo i jest przerażająca tajemnica, która prześladuje bohaterów nawet w ich dorosłym życiu. Spodobała mi się fabuła tej książki, ale myślę, że trochę zbyt dużo rozdziałów autorka poświęciła niełatwej miłości, a trochę za mało było wątku kryminalnego. Pojawia się co jakiś czas, bo Blake nie tylko często wraca do wspomnień, ale również na co dzień dzieją się różne dziwne i niepokojące rzeczy, które mogą wskazywać na to, że nie może czuć się bezpiecznie. Z chęcią poczytałabym o tym więcej, bo bardzo mnie zaciekawił wątek jej życia i przeszłości. Mam nadzieję, że w kolejnej części poznam w końcu odpowiedzi na te wszystkie pytania. Podoba mi się pomysł autorki na fabułę, bo w ciekawy sposób połączyła opowieść o miłości z intrygującymi tajemnicami i tak naprawdę nie wiadomo co się jeszcze wydarzy, nie można być niczego pewnym. Zakończenie mnie zaskoczyło i najchętniej od razu chciałabym sięgnąć po kolejny tom, żeby dowiedzieć się co będzie dalej.

Autorka wykreowała ciekawych bohaterów, tutaj nawet postacie drugoplanowe odgrywają ważne role. Spodobała mi się relacja pomiędzy nimi, fajnie się czytało o ich więzi i przyjaźni. Blake wychowała się w rodzinie zastępczej, w której poznała Cole'a, Aubry'ego i inne dzieci, a teraz gdy są dorośli są ze sobą bardzo zżyci, traktują się jak rodzeństwo. Jednak pomiędzy nią a Cole'm rodzi się uczucie, ale Blake boi się odwzajemnić miłość. Przykre i straszne wydarzenia z przeszłości nie dają jej spokoju, a dodatkowo jeszcze ma wrażenie, że coś złego się wydarzy, że ktoś chce wyrządzić krzywdę jej i jej bliskim. Jedyne co mnie w niej denerwowało to to, że chociaż chciała poznać prawdę to jakoś nie szczególnie zabiegała o to, by ją szybko poznać. Wiedziała, że są osoby, które mogą znać jej przeszłość, ale gdy mówili jej, że lepiej sobie odpuścić to nie dopytywała. Dopiero później się to zmieniło, ale czy nie za późno? Jeszcze jedna jej cecha była denerwująca, jej ciągłe przewracanie oczami. Co kilka stron pojawia się zdanie, że przewróciła oczami, trochę za często to czytałam. Z kolei Cole to przystojny mężczyzna, który podoba się kobietom i często to wykorzystywał. On również często wspomina przeszłość, która i dla niego była trudna. Na końcu okazuje się, że wszystkie wydarzenia się ze sobą łączą, a tego się tutaj nie spodziewałam. Autorka nie raz mnie zaskoczyła różnymi sytuacjami, co uważam za duży plus.

Mamy w tej książce narrację pierwszoosobową. Narratorką jest Blake, to ona o wszystkim opowiada, jej uczucia i emocje poznajemy najbardziej. Rozdziały zostały podzielone na "teraz" i "wtedy", dzięki temu możemy czytać o teraźniejszych wydarzeniach i o tych  z przeszłości. Dodatkowo Blake często wspomina swoje dzieciństwo, możemy lepiej wyobrazić sobie jej życie. Spodobał mi się też styl pisania autorki, jest naprawdę lekki i dobrze czytało mi się tę książkę. Wątek miłosny czasem troszkę mi się dłużył, ale nie dlatego, że był nudny, a dlatego, że jak najszybciej chciałam poznać rozwiązanie tych wszystkich zagadek.

"Nie ma światła w ciemności" to ciekawa książka dla kobiet, która opowiada nie tylko o miłości, znajdziecie tutaj również wątek dotyczący przerażającej przeszłości i tajemnicy, która ma wpływ na obecne życie bohaterów. Te dwa główne wątki łączą się w ciekawą całość, która wciąga i też czasem zaskakuje. Mam nadzieję, że szybko sięgnę po kolejną część, bo jestem bardzo ciekawa jak się to wszystko skończy i jaka jest prawda.

"Miłość to jedyne, co utrzymuje nas przy zdrowych zmysłach. Gdyby nie ona, cierpienie, którego doświadczamy, nie byłoby nic warte. Gdyby nie cierpienie, nie docenialibyśmy dobrych rzeczy, które daje nam życie. Czasem można odnieść wrażenie, że życie tylko rzuca ci kłody pod nogi, ale trzeba nauczyć się wstawać po upadku i dalej walczyć."

Za możliwość przeczytania książki dziękuję księgarni internetowej:





poniedziałek, 5 sierpnia 2019

Podsumowanie lipca.

Podsumowanie lipca.


Czas na kolejne krótkie podsumowanie. Ostatnio czytam mniej, ale mam nadzieję, że niedługo nadrobię wszystkie swoje zaległości. W lipcu nie obejrzałam żadnego filmu, bo zaczynam oglądać różne seriale.

Książki:
1. Granica uczuć - Jo Winchester
2. Mroczne szepty - Jo Macgregor
3. Geno i Czerwone Zwierciadło Prawdy - Moony Witcher
4. Metoda Krokodyla - Maurizio De Giovanni
5. Wodnik - Karol Gmyrek



Tak jak już wspomniałam, nie oglądałam filmów w lipcu. Zaczęłam oglądać serial ''Orange Is the New Black'', ale oglądam też inne, które zaczęłam dawno temu i teraz chcę je skończyć. Szukam też innych ciekawych seriali, więc jeśli znacie jakiś fajny to możecie mi coś polecić.



Ile Wy książek przeczytaliście w lipcu? Udało się Wam obejrzeć coś ciekawego?
Copyright © 2016 Czytam wszystko. , Blogger