wtorek, 26 marca 2024

Ja tu tylko zabijam - Marta Obuch

Ja tu tylko zabijam - Marta Obuch
Tytuł: Ja tu tylko zabijam

Autor: Marta Obuch 

Wydawnictwo: Filia 

Ilość stron: 348

Rok wydania: 2024


Lubicie komedie kryminalne? Ja lubię czasem sięgnąć po ten gatunek, choć ostatnio trochę go zaniedbałam. Książki Marty Obuch już od dawna bardzo mnie ciekawiły i w końcu zdecydowałam się na przeczytanie najnowszej powieści autorki.

Tosia zostaje zatrudniona jako ogrodniczka i opiekunka psa u profesora ze swojej uczelni. To właśnie wtedy rozpoczyna się seria dziwnych zamachów, włamań i wypadków, a kobieta jest ich wspólnym mianownikiem co od razu czyni ją podejrzaną. Cała ta sytuacja coraz bardziej jej się nie podoba, a w dodatku staje się jeszcze obiektem męskiej rywalizacji. Życie Tosi powoli się zmienia i kobieta zaczyna rozumieć, że nie trzeba się zmieniać, aby zasłużyć na miłość.

"Ja tu tylko zabijam" to komedia kryminalna, w której znajdziecie też trochę kryminału i romansu. Jest zabawnie i oczywiście nie brakuje tutaj humoru. Muszę jednak przyznać, że nie wszystkie żarty trafiły w mój gust, choć sporo też było takich, które naprawdę mi się spodobały. W książce poznajemy historię Tosi, która nagle staje się wspólnym mianownikiem przestępstw i pomyłek. Ktoś czyha na życie bohaterów i nie wiadomo dlaczego ktoś mógłby chcieć ich zabić. Wątek kryminalny jest ciekawy i mi się spodobał. Wiadomo, że nie jest on tak przedstawiony jak w typowych kryminałach, ale jest ciekawie. Wątek romansu spodobał mi się trochę mniej, ale ogólnie fabuła mnie wciągnęła. Z czym możemy się tutaj spotkać? Z przestępczym ADHD, z ortodoksyjną owsianką, z rzutem golonką, z chmuringiem i nie tylko. Spodobało mi się to, że akcja częściowo rozgrywa się na uniwersytecie, że bohaterami są też profesorowie. W mojej ocenie jest to ciekawa i niezobowiązująca książka, czasem takie są mi potrzebne, ale ma też swoje wady. Czasami wydawało mi się, że akcja aż za szybko mknie do przodu i że pojawia się lekki chaos. Miałam też wrażenie, że niektóre szczegóły nie były potrzebne. To jednak tylko małe minusy i można przymknąć na nie oko, bo fabuła ogólnie jest ciekawa i dobrze się bawiłam czytając tę książkę. To lekka i niewymagająca skupienia powieść, która umili czas. 

Muszę przyznać, że główną bohaterka często mnie irytowała i nie wzbudziła raczej mojej sympatii. Tosia to młoda kobieta, która jest niestety aż za bardzo naiwna. Jej zachowanie wobec jej przyjaciela i nie tylko jego jakoś nie do końca mi odpowiadało. Za to jej przyjaciel Lulek to bardzo interesująca postać i jego da się polubić niemal od razu. Tak samo zresztą jak komisarza Marchewkę, który też wzbudził moją sympatię. Mam tutaj także dwóch profesorów, a nawet czarnego, włochatego psa, który bym Nietzschem, ale szybko stał się Bobkiem. :D
Tosia zostaje ogrodniczką u profesora i wtedy właśnie zaczyna się ciąg dziwnych zdarzeń, w których centrum zawsze jest właśnie ona. Kobieta wdaje się w romans i zdaje się nie zauważać, że nie jest to odpowiedni dla niej mężczyzna. Jej przyjaciel Lulek od lat jest w niej zakochany i skrycie liczy na to, że Tosia da mu kiedyś szansę. W tej książce również bohaterowie drugoplanowi są ciekawie wykreowani i mają do odegrania swoją rolę. Czyta się o ich losach z zainteresowaniem i ja dobrze spędziłam z nimi swój czas. Sięgnę po kolejne książki autorki, jestem ciekawa jakich jeszcze poznam bohaterów i jakie będą ich historie. ;)

Styl pisania autorki jest lekki, nie brakuje tu humoru. Czasem niektóre opisy wydawały mi się zbędne, ale książkę czyta się naprawdę dobrze i szybko. Narracja jest tutaj trzecioosobowa.

"Ja tu tylko zabijam" to ciekawa komedia kryminalna, która umila czas. Ma kilka małych minusów, ale mi się spodobała. Jest wesoło, ale też i poważnie, humoru nie brakuje. To książka idealna, kiedy ma się ochotę przeczytać coś lekkiego i niezobowiązującego. Sprawdzę sobie na pewno też inne książki autorki, bo sporo dobrego o nich słyszałam.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu Filia.

poniedziałek, 18 marca 2024

Gmaszysko - Katarzyna Pedersen

Gmaszysko - Katarzyna Pedersen
Tytuł: Gmaszysko

Autor: Katarzyna Pedersen

Wydawnictwo: Novae Res

Ilość stron: 350

Rok wydania: 2024


Jak to często bywa - książka zaintrygowała mnie oczywiście swoim opisem. To kolejny debiut przeczytany przeze mnie w tym roku. Nie znalazłam informacji o autorce i nie widziałam innych jej książek, więc wnioskuję, że ta jest właśnie debiutem. Czy udanym? Zapraszam na recenzję.

Trwa pandemia. W elbląskiej podstawówce jest niemal pusto i tylko nieliczni nauczyciele pojawiają się w szkole, aby prowadzić zajęcia zdalnie. Wśród nich jest Diana, która zamierza wkrótce opuścić miasto i zakończyć pracę. Jednak coś ją zatrzymuje... Ma wrażenie, że w tej nienaturalnej szkolnej ciszy rozbrzmiewają echa dawnych, przerażających wydarzeń. Towarzyszące jej koszmarne wizje sprawiają, że Diana zaczyna tracić kontakt z rzeczywistością... Jakie tajemnice skrywają mury starej szkoły i kim tak naprawdę jest Diana? 

Muszę przyznać już na wstępie, że nie spodziewałam się takiej historii. Liczyłam na coś zupełnie innego, bo opis tak naprawdę niewiele zdradza. Okazało się, że autorka połączyła tutaj kilka gatunków, bo mamy trochę thrillera, grozy, a nawet fantastyki. Jednak zauważyłam tutaj też pewne wady. 
Na pewno dużym plusem tej książki jest pomysł na fabułę, który bardzo mi się spodobał. Mamy tutaj dziwne zjawiska, wizje, wszechobecne zło wyczuwalne w murach szkoły, a także wątek lockdownu, szkolnictwa w czasach pandemii. Trzeba przyznać, że prolog i pierwsze rozdziały wzbudzają lekki niepokój i żałuję, że w kolejnych nie zostały one bardziej rozwinięte. W mojej ocenie akcja mogłaby być trochę bardziej dynamiczna. Miałam wrażenie, że trochę za dużo tutaj przemyśleń bohaterki i niewiele wnoszących do fabuły szczegółów. Nie myślcie jednak, że książka jest nudna, bo właśnie nie jest. Pomimo raczej spokojnej akcji dałam się wciągnąć tej historii. Jest tu kilka naprawdę ciekawych zwrotów akcji no i nie brakuje tajemniczości i niepewności. Klimat tej powieści to jej kolejny plus. Autorka porusza tutaj trudne tematy takie jak eksperymenty medyczne podczas wojny, trudności z zaakceptowaniem przemijania i starości, problemy podczas trwania pandemii nie tylko te w szkolnictwie, ale również w życiu codziennym. W niektórych rozdziałach czytamy o przeszłości małej dziewczynki, która zamieszkała z Uczonym w baszcie, co odmieniło jej życie. Dość szybko zorientowałam się kim była, ale do samego końca nie wiedziałam co będzie musiała zrobić i dlaczego. Te wplecione wątki o dziewczynce wiele wyjaśniają i pozwalają wszystko dokładnie zrozumieć. Zakończenie mnie zaskoczyło, nie spodziewałam się takiego finału. Książka ma swoje wady, ale i plusy. Mi ogólnie się spodobała pomimo kilku niedociągnięć i ciekawa jestem kolejnych powieści autorki.

Główna bohaterka Diana jest nauczycielką języków obcych i wychowawczynią klasy piątej w szkole podstawowej w Elblągu. Już od pierwszych stron zauważamy, że skrywa mroczny sekret i zauważa więcej niż inni. Potrafi wyczuć zło w starych murach szkoły. Okazuje się, że w czasie wojny w budynku był szpital, w którym dochodziło do przerażających wydarzeń i trzeba przyznać, że ten wątek wzbudza sporo emocji. Pojawia się w tej historii postać doktora w ptasiej masce. Diana zauważa też tajemnicze i powiększające się zacieki na suficie w swojej klasie, widzi nawet rozgrywające się sceny z przeszłości. Kobieta czuje się niepewnie w budynku szkoły, ma wrażenie, że coś się wydarzy. Na początku niewiele o niej wiemy poza tym, że coś zrobiła, że nie chce zawierać przyjaźni, bo może to być ryzykowne i że co jakiś czas zmienia pracę i miejsce zamieszkania. Diana nie potrafi pogodzić się z upływającym czasem, przeraża ją starość i przemijanie. W kolejnych rozdziałach poznajemy ją dokładniej, a odkrycie jej tożsamości potrafi zaskoczyć. Nie spodziewałam się, że historia Diany podąży w takim kierunku. Dużą rolę odgrywa tutaj również Paweł, jej były uczeń, który interesuje się tematem związanym z manipulowaniem odczuciami innych. Jego wątek także intryguje. 

Styl pisania autorki jest lekki, choć trochę opisów i przemyśleń bohaterki tu znajdziemy. Ciekawym dodatkiem są czarno-białe ilustracje i blogowe posty z komentarzami użytkowników. Narracja jest głównie pierwszoosobowa, w której narratorką jest Diana, ale mamy też trzecioosobową. 

"Gmaszysko" to książka, która mnie zaskoczyła. Spodziewałam się innej historii, ale ta również mi się spodobała. Choć książka ma kilka minusów to jednak potrafi też wciągnąć. Pomysł na fabułę jest ciekawy, mamy tutaj kilka różnych gatunków, sporo tajemnic i poruszone są trudne tematy. Niektóre wątki mogłyby zostać bardziej rozwinięte, akcja mogłaby być bardziej dynamiczna, ale w mojej ocenie jest to intrygujący debiut i czekam na kolejne książki autorki. 

Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu Novae Res.

niedziela, 10 marca 2024

Usprawiedliwiona - Kinga Łukasik

Usprawiedliwiona - Kinga Łukasik
Tytuł: Usprawiedliwiona

Autor: Kinga Łukasik

Wydawnictwo: Novae Res

Ilość stron: 700

Rok wydania: 2023


"Usprawiedliwiona" to debiut autorki i muszę przyznać, że naprawdę udany! O książce przeczytałam sporo dobrego i byłam jej bardzo ciekawa. Pozytywnie mnie zaskoczyła, po takie debiuty aż chce się sięgać!

Katarzyna Szyszkiewicz zwana Szyszką pracuje jako podkomisarz na komendzie w Lublinie. Właśnie ma udać się na zasłużony urlop, ale niespodziewanie zostaje wezwana do pracy. W ogrodzie Saskim odnaleziono ciało czteroletniej dziewczynki, a sprawca żąda, aby to właśnie Szyszka zajęła się tą sprawą. Morderca zostaje nazwany Poetą, bo pozostawia na miejscu zbrodni moralizujące wierszyki z rzędami cyfr. Niebawem dochodzi do kolejnych zbrodni, a Kasia próbuje odkryć kto za tym stoi. Dlaczego to właśnie ona została wytypowana przez sprawcę do odkrycia prawdy? Okazuje się, że kluczem do rozwiązania zagadki może być nie tylko przeszłość, ale też zawodna pamięć...

Takie debiuty to ja lubię! Sporo się tutaj dzieje, pojawia się ciekawa intryga i nie brakuje zaskoczeń. Autorka to dwudziestoletnia kobieta, która zaczęła pisać tę książkę, gdy miała szesnaście lat. Czasem można wyczuć, że to debiut, a czasem ma się wrażenie jakby autorka miała już doświadczenie w pisaniu. Kilka małych minusów można tu znaleźć. Niektóre sceny wydawały mi się trochę przegadane i mogłoby być więcej samego śledztwa. Jednak pomimo małych minusów jestem bardzo zadowolona z lektury! Bardzo mi się podoba pomysł na fabułę, połączenie różnych wątków i pojawiające się napięcie. Czasem historia bohaterów skłania do różnych refleksji, porusza, ale też przeraża. Sprawca zabija czteroletnie dziewczynki, a taki wątek w książkach zawsze wzbudza wiele emocji. Fabuła nie raz mnie zaskoczyła, a już szczególnie zakończenie, które okazało się nie tylko szokujące, ale też poruszające. Czasami akcja na chwilę zwalnia, żeby za chwilę znów ruszyć mocno do przodu tak, że ciężko odłożyć książkę dopóki nie pozna się odpowiedzi. Mnie ta historia wciągnęła i to bardzo. Jestem pod wrażeniem tego, jak autorka ją poprowadziła i skonstruowała. Od początku byłam ciekawa dlaczego to właśnie Szyszka została wybrana przez sprawcę do prowadzenia śledztwa i co oznaczają tajemnicze wiadomości od mordercy. Odpowiedź bardzo mnie zaskoczyła i choć wymyślałam różne scenariusze to takiego się nie spodziewałam. Tutaj przeszłość ma duże znaczenie i jest kluczem do zrozumienia motywu sprawcy. Sam motyw i sposób zabijania są ciekawie opisane i ja jeszcze z czymś podobnym się nie spotkałam. Warto również dodać, że aktorka przybliża czytelnikom często niedoceniany zawód profilera, czyli psychologa śledczego. Nie często trafiam w kryminałach na takich bohaterów. 

A jeśli o bohaterów chodzi to są oni naprawdę ciekawie wykreowani. Szyszka nie u każdego wzbudzi sympatię. Sporo przeklina, nie boi się wyrazić swojego zdania i bywa po prostu wredna. Jest dobra w tym co robi, ale też zdarza się i tak, że inni przymykają oko na jej zachowanie, bo jest córką byłego, cenionego policjanta. Postanawia zająć się sprawą mordercy nazywanego Poetą. Sama jest matką i za wszelką cenę chce odnaleźć zabójcę małych dziewczynek. Pomaga jest psycholog śledczy Paweł, który właśnie dołączył do zespołu. Choć ich relacje nie są najlepsze to muszą połączyć swoje siły, aby zapobiec kolejnym tragediom. Mamy tutaj też wiele drugoplanowych bohaterów, którzy również odgrywają bardzo ważne role. Każdy z nich jest ciekawy i nie da się z nimi nudzić. Zabrakło mi rozwinięcia niektórych wątków takich jak ten z mężem Szyszki. To daje jednak nadzieję na to, że może pojawi się kontynuacja, którą z chęcią bym oczywiście przeczytała. Szyszkiewicz jest barwną i intrygującą postacią i chętnie przeczytałabym kolejną książkę z jej udziałem. To co ją spotkało w tej jest wstrząsające i mocno mnie poruszyło... 

Polubiłam styl pisania autorki. Jest lekki i książkę naprawdę dobrze się czyta. Jest trochę opisów, pojawiają się też wulgaryzmy, ale w tego typu książkach mi akurat nie przeszkadzają. Narracja jest głównie trzecioosobowa, choć kilka razy pojawiła się na chwilę też pierwszoosobowa.

"Usprawiedliwiona" to naprawdę dobry debiut, który zaskakuje i wciąga. To kryminał z interesującą fabułą i ciekawymi bohaterami, w którym nie brakuje niepewności, ale również emocji. Sporo się tutaj dzieje, do samego końca nie wiadomo jak się zakończy ta historia, a finał potrafi zszokować. Mam nadzieję, że częściej będę trafiać na tak interesujące debiuty! ;)

Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu Novae Res.

wtorek, 5 marca 2024

Pojechałam do brata na południe - Karin Smirnoff

Pojechałam do brata na południe - Karin Smirnoff
Tytuł: Pojechałam do brata na południe

Autor: Karin Smirnoff

Wydawnictwo: Poznańskie 

Cykl: Saga rodziny Kippów 

Tom: 1

Ilość stron: 350

Rok wydania: 2022


Rzadko ostatnio sięgałam po literaturę skandynawską, więc postanowiłam zapoznać się z twórczością autorki, o której sporo dobrego słyszałam. Nie wiedziałam jednak, że książka ma tak nietypową formę, o której wspomnę w recenzji. To jednak nie zniechęciło mnie do czytania, a wręcz przeciwnie, bo takiej książki jeszcze nie miałam okazji czytać. 

Janakippo wraca po latach do rodzinnej wsi, aby pomóc swojemu bratu, który ma problemy z alkoholem. Powrót do domu sprawia, że odżywają mroczne i przerażające wspomnienia z dzieciństwa, które naznaczone są nie tylko przemocą. Kobieta przypomina sobie swoją przeszłość, kawałek po kawałku poznaje niewyjaśnione sprawy sprzed lat. Dość szybko wikła się w romans, znajduje pracę i stara się zrozumieć kim tak naprawdę są otaczający ją ludzie i czy pomogą jej odpowiedzieć na pytania, które nosi w sobie od lat...

Jak już wspomniałam, nie czytałam jeszcze książki o tak nietypowej formie zapisu. Jest to powieść, w której nie ma znaków interpunkcyjnych (oprócz kropek na końcu zdania), nie ma dialogów, znaków zapytania, nawet nazwy własne są z małej litery. Na początku wydawało mi się, że książka będzie przez to trudniejsza w odbiorze, że trudniej będzie mi się ją czytało. I przez pierwsze strony rzeczywiście było trochę "dziwnie", ale ku mojemu zaskoczeniu dość szybko się do tego przyzwyczaiłam. Automatycznie wstawiałam sobie w myśli przecinki, przestałam zwracać uwagę na formę zapisu i skoncentrowałam się już tylko na treści. A jest to treść przerażająca, poruszająca i skłaniająca do refleksji. To powieść o Janiekippo i jej bracie bliźniaku. O ich dzieciństwie naznaczonym cierpieniem, bólem i strachem, o zmierzeniu się ze swoją przeszłością. Autorka porusza tutaj bardzo trudne tematy, takie jak molestowanie, przemoc, alkohol, śmierć. Wszystko to było lub jest codziennością bohaterów, którym trauma nie jest obca. Fabuła rozgrywa się niespiesznie, czuć mroczny klimat i można niemal wyczuć emocje bohaterów, ich bezradność i próbę zrozumienia przeszłości. 

Bohaterowie tej powieści nie są wylewni w słowach, ale ich opowieść jest bardzo emocjonalna. Czasem nie potrzeba wielu słów, aby dobrze przedstawić jakąś historię, autorce się to udało. Karin Smirnoff snuje swoją opowieść o bohaterach, którzy muszą zmierzyć się z przeszłością i swoimi traumami. Spotkało ich wiele zła, wiele wydarzeń szokuje i przeraża. To co ich spotkało ma wpływ na ich obecne życie. Janakippo wyparła z pamięci niektóre wspomnienia, ale po powrocie do rodzinnego domu szybko do niej wracają. Poznajemy dzieciństwo bohaterów i ich obecne życie, ich codzienność. Pojawia się intrygujący wątek z Marią, o której nikt nie potrafi zapomnieć nawet po jej śmierci. Janakippo próbuje się dowiedzieć o niej więcej, ale ma wrażenie, że nikt nie jest do końca szczery. To słowo przeciwko słowu. W jej rodzinnej wsi wszyscy się znają, niczego nie da się ukryć, a jednak nie każdy chce poruszać ten temat. Kobieta znajduje pracę jako opiekun domowy nad osobami starszymi. Wikła się w romans z Johnem, który stopniowo odkrywa przed nią karty bezlitosnej przeszłości. Muszę przyznać, że choć jest to historia smutna i poruszająca to potrafi wciągnąć czytelnika. Jest się ciekawym kolejnych tajemnic mieszkańców małej wioski i życia Janakippo. I dlatego też chętnie przeczytam kolejne części, żeby poznać dalsze losy bliźniaków.

Tak jak już napisałam, jest to specyficzna książka. Styl pisania autorki do lekkich nie należy, ale jest jak najbardziej zrozumiały i można do niego szybko przywyknąć. Jedynie na początku czułam lekkie zakłopotanie, ale szybko minęło. Taka nietypowa forma jeszcze bardziej oddaje ten surowy i skandynawski klimat. Narracja jest pierwszoosobowa, poznajemy tę historię z perspektywy Janakippo.

"Pojechałam do brata na południe" to książka, która wyróżnia się nie tylko swoją nietypową formą zapisu, ale również treścią. Brak interpunkcji i dialogów niech jednak nie zniechęca Was do poznania tej głębokiej i poruszającej historii. Autorka porusza trudne tematy, które wzbudzają emocje. To trudna, smutna, ale i wciągająca powieść. Zdecydowanie nie jest to książka dla każdego, ale jeśli lubicie prozę skandynawską i niespieszne historie to uważam, że warto dać jej szansę. 

Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu Poznańskiemu.
Copyright © 2016 Czytam wszystko. , Blogger