Tytuł: Śledztwo od kuchni
Autor: Karolina Morawiecka
Wydawnictwo: Lira
Zanim sięgnęłam po tę książkę, przeczytałam o niej sporo opinii. Niektórym się podobała, innym trochę mniej i byłam bardzo ciekawa, do której grupy będę się zaliczać. Nie czytałam już dawno takiej książki, w której kryminał łączy się z humorem, dlatego z chęcią po nią sięgnęłam.
W Pieskowej Skale na zamku zostaje odnalezione ciało kobiety. Nikt tak naprawdę nie wie czy to morderstwo czy próba samobójcza. Policyjne śledztwo nie przynosi rezultatów i odpowiedzi, więc wdowa po aptekarzu Karolina Morawiecka zaczyna prowadzić swoje prywatne śledztwo. Starszej pani pomagać będzie zakonnica, pies, kulinaria, ale ważną rolę odegra również znajomość pewnej lektury. Czy uda im się odnaleźć sprawcę?
Już od pierwszych stron można wyczuć, że to nie jest zwykły kryminał, że oprócz zagadki można tu znaleźć też humor, a wszystko to dzięki specyficznej głównej postaci. Karolina Morawiecka (mam na myśli bohaterkę książki, a nie autorkę :D) to starsza pani, która nie należy do najszczuplejszych i najskromniejszych osób i która potrafi wywołać uśmiech na twarzy. Zwróciłam też uwagę na ciekawie zatytułowane rozdziały, które informują nas krótko o tym co w nim znajdziemy, o czym za chwilę będziemy mogli przeczytać. Nie zdradzają jednak zbyt wiele, są po prostu ciekawym wstępem do zbliżających się wydarzeń. Muszę przyznać, że podoba mi się takie połączenie kryminału i humoru. Nie znajdziecie tutaj jakiegoś skomplikowanego wątku morderstwa, nie ma tu szczegółowo opisanego śledztwa, ale to nie jest tutaj minusem. Cała ta historia została opowiedziana w taki sposób, że potrafi wciągnąć i zaciekawić, chce się czytać nie tylko o zagadce, ale także o kolejnych pomysłach i zachowaniach bohaterki. Dodatkowo autorka wplotła w fabułę sporo sztuki kulinarnej, nie raz czytając o tych wszystkich przyrządzanych potrawach miałam na nie ochotę. Jeśli chodzi o zakończenie to domyślałam się jaki może być finał, brałam pod uwagę takie rozwiązanie, ale i tak udało się autorce trochę mnie zmylić. To po prostu taka lekka kryminalna powieść, z którą miło spędza się czas, która dostarcza rozrywki.
Główna bohaterka Karolina Morawiecka to specyficzna osóbka. Ta starsza pani z buraczanymi włosami i z dość dużą nadwagą potrafi wywołać uśmiech na twarzy czytelnika, ale z drugiej strony potrafi też wywołać inne odczucia. Myślę, że lepiej jest czytać o takich osobach niż mieć, np. taką sąsiadkę, bo chociaż Karolina wzbudza sympatię to niektórych mogłaby też irytować. To kobieta, która uwielbia być w centrum zainteresowania, uwielbia wiedzieć wszystko o wszystkich, musi być zawsze najlepsza. Jej pasją jest gotowanie i naprawdę dobrze jej to wychodzi. Często też jest wścibska, ale czasem jednak wychodzi jej to na dobre. Jest wdową po aptekarzu, mieszka ze swoim psem Truflą w małej miejscowości, gdzie zna niemal wszystkich. W śledztwie pomaga jej siostra zakonna Tomasza. Zdążyła już na tyle poznać Karolinę, że wie kiedy powinna coś powiedzieć, a kiedy lepiej jest oddać głos wdowie, potrafi też przewidzieć jej zachowanie. Obie kobiety są w stałym kontakcie z policją, ale to właśnie one na własną rękę szukają odpowiedzi i rozwiązują zagadkę. Muszę przyznać, że z zainteresowaniem czytałam o ich prywatnym śledztwie, byłam naprawdę ciekawa ich kolejnych pomysłów.
W książce mamy narrację trzecioosobową. Pasowała mi tutaj taka, bo autorka często wplata zabawne zdania, które idealnie opisują nie tylko Karolinę, ale także odczucia innych bohaterów. Czasem też pojawiają się przypisy skierowane do czytelników, co jest fajnym dodatkiem. Styl pisania autorki jest prosty i łatwy w odbiorze, jest tutaj też wyczuwalny humor, który może spodobać się wielu osobom.
"Śledztwo od kuchni" to kryminał napisany z humorem, który potrafi wciągnąć. Specyficzna główna bohaterka to barwna postać, o której chciałam czytać, chciałam wiedzieć co jeszcze wpadnie jej do głowy. Wątek kryminalny również mi się spodobał, nie udało mi się wszystkiego przewidzieć i zostałam pozytywnie zaskoczona. Jeśli lubicie takie lekkie książki to polecam tę powieść.
"Są takie chwile pełne metafizycznej tęsknoty, kiedy człowiek po prostu musi porozmawiać z drugim człowiekiem. Porozmawiać prawdziwie, tak od serca. Przestać na chwilę udawać, odrzucić maski. I wtedy z pomocą przychodzicie wy, wyposażeni w szczotki i tony lakieru. Wysłuchujecie smutków i trosk, w zamian udzielając nadające sens życiu wskazówki: zapuścić!, Koniecznie obciąć!, Bez grzywki!, Nie w tej tonacji!"
Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu:
Autor: Karolina Morawiecka
Wydawnictwo: Lira
Zanim sięgnęłam po tę książkę, przeczytałam o niej sporo opinii. Niektórym się podobała, innym trochę mniej i byłam bardzo ciekawa, do której grupy będę się zaliczać. Nie czytałam już dawno takiej książki, w której kryminał łączy się z humorem, dlatego z chęcią po nią sięgnęłam.
W Pieskowej Skale na zamku zostaje odnalezione ciało kobiety. Nikt tak naprawdę nie wie czy to morderstwo czy próba samobójcza. Policyjne śledztwo nie przynosi rezultatów i odpowiedzi, więc wdowa po aptekarzu Karolina Morawiecka zaczyna prowadzić swoje prywatne śledztwo. Starszej pani pomagać będzie zakonnica, pies, kulinaria, ale ważną rolę odegra również znajomość pewnej lektury. Czy uda im się odnaleźć sprawcę?
Już od pierwszych stron można wyczuć, że to nie jest zwykły kryminał, że oprócz zagadki można tu znaleźć też humor, a wszystko to dzięki specyficznej głównej postaci. Karolina Morawiecka (mam na myśli bohaterkę książki, a nie autorkę :D) to starsza pani, która nie należy do najszczuplejszych i najskromniejszych osób i która potrafi wywołać uśmiech na twarzy. Zwróciłam też uwagę na ciekawie zatytułowane rozdziały, które informują nas krótko o tym co w nim znajdziemy, o czym za chwilę będziemy mogli przeczytać. Nie zdradzają jednak zbyt wiele, są po prostu ciekawym wstępem do zbliżających się wydarzeń. Muszę przyznać, że podoba mi się takie połączenie kryminału i humoru. Nie znajdziecie tutaj jakiegoś skomplikowanego wątku morderstwa, nie ma tu szczegółowo opisanego śledztwa, ale to nie jest tutaj minusem. Cała ta historia została opowiedziana w taki sposób, że potrafi wciągnąć i zaciekawić, chce się czytać nie tylko o zagadce, ale także o kolejnych pomysłach i zachowaniach bohaterki. Dodatkowo autorka wplotła w fabułę sporo sztuki kulinarnej, nie raz czytając o tych wszystkich przyrządzanych potrawach miałam na nie ochotę. Jeśli chodzi o zakończenie to domyślałam się jaki może być finał, brałam pod uwagę takie rozwiązanie, ale i tak udało się autorce trochę mnie zmylić. To po prostu taka lekka kryminalna powieść, z którą miło spędza się czas, która dostarcza rozrywki.
Główna bohaterka Karolina Morawiecka to specyficzna osóbka. Ta starsza pani z buraczanymi włosami i z dość dużą nadwagą potrafi wywołać uśmiech na twarzy czytelnika, ale z drugiej strony potrafi też wywołać inne odczucia. Myślę, że lepiej jest czytać o takich osobach niż mieć, np. taką sąsiadkę, bo chociaż Karolina wzbudza sympatię to niektórych mogłaby też irytować. To kobieta, która uwielbia być w centrum zainteresowania, uwielbia wiedzieć wszystko o wszystkich, musi być zawsze najlepsza. Jej pasją jest gotowanie i naprawdę dobrze jej to wychodzi. Często też jest wścibska, ale czasem jednak wychodzi jej to na dobre. Jest wdową po aptekarzu, mieszka ze swoim psem Truflą w małej miejscowości, gdzie zna niemal wszystkich. W śledztwie pomaga jej siostra zakonna Tomasza. Zdążyła już na tyle poznać Karolinę, że wie kiedy powinna coś powiedzieć, a kiedy lepiej jest oddać głos wdowie, potrafi też przewidzieć jej zachowanie. Obie kobiety są w stałym kontakcie z policją, ale to właśnie one na własną rękę szukają odpowiedzi i rozwiązują zagadkę. Muszę przyznać, że z zainteresowaniem czytałam o ich prywatnym śledztwie, byłam naprawdę ciekawa ich kolejnych pomysłów.
W książce mamy narrację trzecioosobową. Pasowała mi tutaj taka, bo autorka często wplata zabawne zdania, które idealnie opisują nie tylko Karolinę, ale także odczucia innych bohaterów. Czasem też pojawiają się przypisy skierowane do czytelników, co jest fajnym dodatkiem. Styl pisania autorki jest prosty i łatwy w odbiorze, jest tutaj też wyczuwalny humor, który może spodobać się wielu osobom.
"Śledztwo od kuchni" to kryminał napisany z humorem, który potrafi wciągnąć. Specyficzna główna bohaterka to barwna postać, o której chciałam czytać, chciałam wiedzieć co jeszcze wpadnie jej do głowy. Wątek kryminalny również mi się spodobał, nie udało mi się wszystkiego przewidzieć i zostałam pozytywnie zaskoczona. Jeśli lubicie takie lekkie książki to polecam tę powieść.
"Są takie chwile pełne metafizycznej tęsknoty, kiedy człowiek po prostu musi porozmawiać z drugim człowiekiem. Porozmawiać prawdziwie, tak od serca. Przestać na chwilę udawać, odrzucić maski. I wtedy z pomocą przychodzicie wy, wyposażeni w szczotki i tony lakieru. Wysłuchujecie smutków i trosk, w zamian udzielając nadające sens życiu wskazówki: zapuścić!, Koniecznie obciąć!, Bez grzywki!, Nie w tej tonacji!"
Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu: